Z niecierpliwością czekam na wiosnę, ale taką prawdziwą słoneczną, promienną wiosnę - budzącą nas do życia. Już najwyższy czas by schować ciepłe płaszcze, kurtki, kożuszki (którego nawet nie mam, a dlaczego nie mam? - chyba po prostu kożuszki kojarzyły mi się zawsze z paniami w podeszłym wieku :) no więc póki co kożuszkom mówię stanowcze NIE! :) )
Wczoraj udało mi się złapać trochę słońca, dzień był w przysłowiową kratkę, wiatr też dawał o sobie znać, na tę okazję wybrałam, czarną sukienkę kontrastującą z jasnym długim swetrem, przepasane wszytko czarnym cienkim paskiem, do tego oczywiście chusta ( mój nowy nabytek z TAKO),czekoladowe rajstopy, no i buty - z ubolewaniem wyciągnęłam kozaki zimowe, schowane już szczelnie w kartonie, wypastowane, oczekujące na przyszły sezon - nie to żebym ich już nie lubiła, ale chyba myślałam, że im prędzej je już spakuje tym prędzej wiosna przybędzie... no cóż jednak to nie tak działa :) do tego mój ulubiony płaszcz i wcale nie mniej lubiana torebka i oto mamy to:
Z pozdrowieniami
Aneta